wtorek, 3 września 2013

Denko sierpniowe...

Trochę czasu zabierałam się za tego posta, bo w ostatnich dniach nie mam zbyt dużo czasu, ale dzisiaj przysiadłam i w końcu go stworzyłam. Kosmetyki, które udało mi się zużyć w sierpniu, jak zawsze są kosmetykami 'pierwszego kontaktu', czyli zużywam je na bieżąco i regularnie. W sierpniu raczej nie zaszalałam z ilością zużytych kosmetyków. bo przeważnie co miesiąc jest ich podobna ilość. Wśród nich znalazł się jeden bubel i dwa kosmetyki, co do których mam mieszane uczucia. Ale o tym wszystkim przeczytacie poniżej...


W kategorii ciało znalazły się:
* Hipoalergiczny płyn do higieny intymnej łagodzący Venus - miałam już wszystkie rodzaje żeli do higieny intymnej tej marki i każdy przypadł mi do gustu. Są bardzo wydajne, nie podrażniają i nie uczulają, mają delikatny zapach. Jedynym ich minusem jest to, że pod koniec opakowania robią się trochę glutowate, ale to akurat nie przeszkadza, bo nie tracą swoich właściwości.
* Antyperspirant Sport Double Power Fa - mój ulubieniec wśród antyperspirantów. Regularnie do niego wracam. Lubię go za intensywny i perfumowany zapach, który niweluje nieprzyjemny zapach potu. Długo utrzymuje się na skórze i nie brudzi ubrań. Taką dużą butlę kupiłam w promocji w Netto za 6,99zł. Na pewno do niego jeszcze wrócę.
* Dezodorant do stóp Fuss Wohl - o tym kosmetyku nie wiem co myśleć, ponieważ mimo sporego opakowania starczył mi na krótki czas. Ma cytrusowy zapach, który niestety jest bardzo duszący. Na pewno lekko zapobiegał nieprzyjemnemu zapachowi, ale raczej nie spowodował mniejszego pocenia się stóp. Chyba już do niego nie wrócę.
* Żel pod prysznic Balea - nie raz pisałam, że żele Balea są moimi ulubieńcami i uwielbiam ich ze względu na ich pyszne zapachy. Do tej pory nic się nie zmieniło i nadal ich używam. Ten zapach również jest świetny i bardzo przypadł mi do gustu. Niestety mój zapas żeli z Balei powoli dobiega końca więc niedługo będę musiała uzupełnić zapasy :)


W kategorii włosy znalazły się:
*Spray regenerujący włosy Ocet z malin Marion - to jest ten bubel, o których pisałam na początku posta. Pisałam o nim osobną recenzję. Kosmetyk nie zrobił niczego z moimi włosami. Po prostu ładnie pachniał, ale nawet ten zapach nie utrzymywał się na włosach. Z pewnością do niego nie wrócę.
* Szampon Lśniący blask Timotei - o tym szamponie także nie wiem co myśleć, bo wywołał u mnie mieszane uczucia. Niby dobrze mył włosy i przyjemnie pachniał, ale nic poza tym. Nie nadaje się do mycia włosów po olejowaniu, bo zupełnie nie radzi sobie z ich domyciem. Raczej nie kupie go ponownie, może zdecyduję się na inną wersję, chociaż wątpię żeby była lepsza.
* Szampon koloryzujący Marion - używam go regularnie raz w miesiącu i przewaznie zawsze wybieram ten sam odcień, czyli Orzechowy brąz nr 64. Pod koniec tamtego miesiąca postanowiłam pierwszy raz zafarbować sobie włosy i użyłam do tego Casting Creme Gloss, jednak efekt po farbowaniu zbytnio mi się nie spodobał, dlatego z powrotem wracam do tych szamponów koloryzujących.
* Casting Creme Gloss - jak już wyżej pisałam w tamtym miesiąc po raz pierwszy zafarbowałam sobie włosy normalną farbą i użyłam do tego Casting Creme Gloss nr 505, czyli Czekoladę. Myślałam, że kolor będzie intensywnie brązowy, a niestety na moich włosach wyszedł odcień trochę jakby bordowy hehe. Nie wiem jak ten kolor określić, ale na pewno widziałam w nim ciemnoczerwone odcienie, dlatego nie jestem zadowolona z efektu. Na szczęście kolor wypłukuje się po każdym myciu i dopiero teraz jest faktycznie brązowy. Na zdjęciu nie ma opakowania po tej farbie, bo zapomniałam się i wyrzuciłam je. Postaram się zrobić o tej farbie osobną recenzję.


W kategorii twarz znalazły się:
* Olej rycynowy - niestety stracił swą ważność dlatego ląduje w koszu. Używałam go jako odżywkę do rzęs, ale nie wiem czy robił z nimi coś konkretnego, bo za krótko go używałam i nie byłam w tym systematyczna.
* Delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy Be Beauty - pisałam o nim osobną recenzję. Na pewno do niego jeszcze wrócę.
* Krem do rąk bardzo suchych z mocznikiem Balea - zdecydowanie to mój ulubieniec wśród kremów do rąk, których do tej pory używałam. Obecnie kończę jego drugie opakowanie i niestety nie mam go w zapasie. Pisałam o nim osobną recenzję.
* Dwufazowy płyn do demakijażu Bielenda - fajny dwufazowiec, który nie podrażniał i dobrze radził sobie ze zmywaniem makijażu. Więcej możecie przeczytać o nim w osobnej recenzji.
* Krem ochronny z ekstraktem z winogron Garnier Essentials Hydration - przyzwoity krem, który bardzo dobrze nawilża. W osobnej recenzji przeczytacie o nim nieco więcej.
* Maseczka na dobre samopoczucie Truskawka i wanilia Rival de Loop - bardzo przyjemna maseczka za niewielkie pieniądze (1,69zł). Przyjemnie pachnie jak lody truskawkowe. Jest wydajna, bo mi jedna saszetka wystarcza na kilka użyć. Nakładam ją wieczorem po kąpieli, niezbyt obficie, tak aby mogła dokładnie się wchłonąć. Czasami ją zmywam, a czasami zostawiam na noc. Bardzo dobrze nawilża skórę, pozostawiając ją delikatną i odżywioną. Nie podrażnia, nie powoduje pieczenia i podrażnienia. Na pewno do niej jeszcze wrócę.
* Płatki kosmetyczne Carea - bardzo dobrze znane wszystkim płatki kosmetyczne, co do których nie mam żadnych zastrzeżeń.


W ostatniej kategorii próbki znalazły się:
* Próbki kremów z BioNike, które zupełnie nie przypadły mi do gustu. Próbka kremu Acteen Hydramat okropnie pachnie i ma dziwną szorstką konsystencję. Na pewno nie skusiłabym się na jego kupno. Pozostałe dwie próbki były ok, ale szału nie robiły.
* Żel pod prysznic Care Pro Luksja - żel jest nawet dobry, chociaż zapach do mnie nie przemawia.
* Żel pod prysznic Original Source Czekolada i pomarańcza - fajny żel, tylko połączenie czekolady i pomarańczy nie za bardzo mi odpowiada, dlatego nie kupuję wersji pełnowymiarowej.


To by było na tyle :) Jak widzicie w tamtym miesiącu trafiły mi się jakieś buble i średniaki, ale na szczęście rzadko trafiam na takie okazy. Zazwyczaj kosmetyki, które kupuję trafiają w moje gusta i jestem z nich zadowolona, tak jak było w większości zużytych kosmetyków. W tym miesiącu chyba jednak moje denko będzie trochę skromniejsze, bo już widzę, że nie uda mi się zużyć wielu kosmetyków, ponieważ niektóre dopiero co zaczęłam. A jak tam Wasze projekty denko? Zużyłyście jakieś kosmetyczne perełki czy pozbyłyście się kosmetycznych bubli?

Pozdrawiam K. :-)

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście lubię żele OS i mam właśnie ten żel z Balei. Spore denko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi ich zapachy jakoś niezbyt podpasowały, ale to oczywiście kwestia gustu :-)

      Usuń
  3. O widzę sporo swoich kosmetyków u ciebie:) obserwuję i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń