czwartek, 30 czerwca 2016

Piątki pachnące Yankee Candle: Lilac Blossoms...

Witajcie!


Dawno nie było recenzji wosków Yankee Candle więc dzisiaj to nadrabiam. Na tapetę idzie wosk typowo kwiatowy czyli Lilac Blossoms. Aromatami w nim dominującymi są bzy i lawenda.

 

 

Sięgnęłam po ten wosk z myślą o powrocie do majowego aromatu bzu, który uwielbiam. Lilac Blossoms to typowy kwiatowy zapach, który z pewnością przypadnie do gustu kobietom. Jest delikatny, nienachalny, romantyczny i subtelny. Śmiało mogę go zaliczyć do wosków tych na co dzień, które nie spowodują bólu głowy i nie przytłoczą nas swoją intensywnością. Połączenie aromatu bzu i lawendy okazało się bardzo udane, ponieważ te dwa zapachy fajnie się ze sobą komponują i nawzajem uzupełniają. Osobiście raczej nie przepadam za zapachem lawendy, jednak takie wydanie jest dla mnie bardzo przyjemne. Dzięki woskowi Lilac Blossoms możemy nadać swoim pomieszczeniom wiosennej atmosfery. Dla wielbicieli kwiatowych zapachów będzie jak znalazł :)

 

 

Ten, jak i pozostałe woski recenzowane na moim blogu, pochodzą ze sklepu Goodies

 

wtorek, 28 czerwca 2016

Pianka do mycia twarzy z arcydzięgla Organic Therapy...

Witajcie!


Dzisiaj mam dla Was recenzję kosmetyku, który od kilku tygodni towarzyszy mi w codziennej pielęgnacji twarzy. To także pierwszy kosmetyk, który znalazł się wśród moich kosmetycznych zakupów w sklepie TRINY.pl, o których pisałam tutaj. Mowa o Piance do mycia twarzy z arcydzięgla Organic Therapy

 

 

Pianka znajduje się w typowym dla tego typu kosmetyków opakowaniu o pojemności 150 ml. Pompka działa bez zarzutu: nic się nie zacina, nic samoistnie nie wylatuje. Dozujemy taką ilość kosmetyku, na jaką mamy ochotę. Mi do umycia całej twarzy w zupełności wystarcza taka jedna pompka. Zapach pianki jest świetny. Pachnie niczym łąka pełna polnych kwiatów. W żadnym wypadku nie jest to zapach sztuczny czy chemiczny. Wręcz przeciwnie. Zapach jest bardzo naturalny, lekki i orzeźwiający. Bardzo przypadł mi do gustu. Pianki używam podczas porannego oczyszczania twarzy i sprawdza się w tym wyśmienicie. Pomimo swojej lekkości i delikatności bardzo dobrze oczyszcza skórę z nadmiaru sebum i innych zanieczyszczeń. Sprawia, że skóra jest porządnie oczyszczona, ale nie jest przy tym podrażniona, przesuszona czy niemiło napięta. 



Po zastosowaniu pianki skóra twarzy jest oczyszczona, miękka, nawilżona i delikatna. W jej składzie znajdziemy ekstrakt z arcydzięgla, który ma właściwości przeciwzapalne, regenerujące i odżywcze. Ponad to w piance znajduje się olej z wiesiołka, ekstrakt z magnolii i lilii. Pianka została pozbawiona parabenów, silikonów, glikoli, sztucznych barwników i ftalanów. Jak dla mnie skład jest bardzo dobry, co może także potwierdzić moja cera, ponieważ bardzo polubiła codzienne mycie przy użyciu tej pianki. Jej stan poprawił się, a dzięki użyciu jeszcze kilku innych nowych i skutecznych kosmetyków, moja cera uległa znacznej poprawie. Ale o tym innym razem ;-) Podsumowując Pianka do mycia twarzy z arcydzięglem Organic Therapy według mnie zasługuje na mocną 5. Spokojnie mogą po nią sięgnąć zarówno osoby z delikatną i wrażliwą cerą, jak i takie osoby jak ja: posiadające cerę mieszaną i tłustą ze skłonnością do powstawania niedoskonałości. To moje pierwsze zetknięcie z tą marką kosmetyczną, ale myślę, że nie ostatnie. Piankę możecie kupić w sklepie TRINY.pl, gdzie obecnie jej cena w promocji wynosi ok. 15 zł.


Skład pianki: Organic Angelica Archangelica Extract (organic angelica extract), Organic Oenothera Bieniss Oil (organic evening primrose oil), Magnolia Acuminata Bark Eztract (magnolia extract), Lilium Candidum Flower extract (extract of lilies); Cocamidopropyl Betain, Glycerin, Decyl Glucoside, Coco-Glucoside , Glyceryl Oleate, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid.

 

środa, 15 czerwca 2016

Majowy projekt denko...

Witajcie!


Przez moją nieobecność ominęło mnie kilka projektów denko, jednak przeglądając foldery ze zdjęciami znalazłam kosmetyczne zużycia z kwietnia i maja. Postanowiłam więc je Wam pokazać, aby się nie zmarnowały ;-)





Na powyższym zdjęciu są spóźnione zużycia kosmetyczne z kwietnia. Nie będę ich wszystkich po kolei opisywała, bo nie było w nich kosmetyków, które zrobiły na mnie jakieś wielkie wrażenie. W kwietniu zużyłam 3 żele pod prysznic, mydło w płynie, tonik i 2 żele do twarzy, maseczkę, perfumy, zmywacz i lakier do paznokci, suchy szampon do włosów, płatki kosmetyczne. Oprócz tych kosmetyków zużyłam także podkład Amilie i krem do rąk Kamill oraz żel do mycia twarzy Himalaya, które stały się moimi ulubieńcami i na pewno jeszcze po nie sięgnę.

 

 

Z kolei w maju zużyłam już trochę mniej kosmetyków, ale wśród nich znalazło się więcej moich kosmetycznych ulubieńców. Na pewno na pozytywy zasługuje rosyjski szampon do włosów, niemieckie żele pod prysznic Balea i polski żel do mycia twarzy Fitomed.

 * Szampon do włosów Bania Agafii - nie pamiętam dokładnie z czym on był, ale znając mnie to na pewno był przeciw wypadaniu włosów lub przeciw przetłuszczaniu się ich. Był wydajny, dobrze się pienił i nie przetłuszczał włosów. Na pewno kiedyś sięgnę po szampony tej marki.

* Suchy szampon do włosów Batiste - tym razem skusiłam się na wersję Floral Essence. Zapach był bardzo ładny, kwiatowy, jednak z działaniem już gorzej. Szczerze mówiąc nie rozumiem takich zachwytów nad suchymi szamponami tej marki, bo u mnie nie sprawdzają się rewelacyjnie. Mimo to, co jakiś czas kuszę się na nie, ale chyba ze względu na ich fajne zapachy ;-)

* Suchy szampon do włosów Isana - ten szampon jest moim faworytem wśród tego typu gadżetów kosmetycznych. W moim przypadku lepiej radzi sobie z odświeżeniem włosów. Jedyny minus to taki, że nie pachnie tak jak szampony Batiste ;-)

* Żele Balea: Melone i Hawaii Pineapple - nie raz wspominałam, że uwielbiam te żele ze względu na ich świetne soczyste zapachy. W tym przypadku zdania nie zmieniłam jednak od jakiegoś czasu trochę przesuszają mi skórę. Nie jest to jakieś tragiczne uczucie, ale w mojej obecnej sytuacji dość nieprzyjemne. 

* Żel do mycia twarzy do skóry suchej i wrażliwej Fitomed - do tej pory miałam okazje używać kilku kosmetyków tej marki i za każdym razem byłam z nich bardzo zadowolona. Tak było i w tym przypadku. Pomimo tego, że nie mam cery suchej to żel bardzo dobrze się u mnie spisywał. Był wydajny, ale przede wszystkim bardzo dobrze oczyszczał skórę, nie powodując uczucia jej ściągnięcia. No i jeszcze ten porządny skład :)

* Mydło w płynie Isana - fajny orzeźwiający morski zapach.

* Nawilżający żel micelarny do mycia twarzy BeBeauty - to mój kosmetyczny hit z Biedronki. Tani jak barszcz, ale za to bardzo dobrze oczyszcza twarz, a jego skład możecie porównać do żelu z Tołpy ;-)

* Olejek z drzewa herbacianego - bardzo dobry na niedoskonałości na skórze, wypryski i inne nieprzyjemne wydarzenia na naszej twarzy.

* Perfumetka Calvin Klein.

* Płatki kosmetyczne Carea.

* Zużyłam też kilka próbek, głównie kremów do twarzy Vichy, ale wszystkie wylądowały w koszu.


Jak widzicie dużo tego w maju nie było, ale trafiło się kilka porządnych kosmetyków. Większość z nich pewnie znacie więc czekam na Wasze opinie na ich temat :-)


poniedziałek, 13 czerwca 2016

Kosmetyczne zakupy w TRINY.pl

Witajcie!


Długo mnie tu nie było, ale nie będę Was zanudzała tego powodami. Po prostu tak się poukładało, że nie miałam czasu na pisanie i blogowanie. Mam jednak nadzieję, że tym razem dłużej tu pobędę. Ostatnie miesiące przyniosły w moim i mojego Mężusia dużo zmian, ponieważ jak już wiecie wprowadziliśmy się do wymarzonego domu. Zostało nam jeszcze trochę do wykończenia, ale jesteśmy już bliżej niż dalej. Kolejna wspaniała wiadomość zaskoczyła nas, ale bardzo uszczęśliwiła, ponieważ po raz pierwszy powiększy się nasza rodzina :) Początek był dla mnie dość trudny, ale teraz już czuję się bardzo dobrze i mam więcej sił i energii, ale o tym napiszę innym razem. Dzisiejszy post będzie o zakupach, które zrobiłam dość spontanicznie, jednak jestem z nich bardzo zadowolona. Zakupów dokonałam w sklepie TRINY.pl, który zajmuje się dystrybucją kosmetyków naturalnych z całego świata. Ostatnio postanowiłam zmienić swoją pielęgnację i przerzucić się na naturalne kosmetyki. Oczywiście nie od razu odrzuciłam dotychczas używane kosmetyki, bo mam jeszcze ich mały zapas, ale i nie ze wszystkich chcę zrezygnować. Najbardziej skupiam się teraz na pielęgnacji twarzy i nawilżaniu rosnącego brzuszka :-)

 

 

To był mój pierwszy zakup w sklepie TRINY.pl, ale myślę, że nie ostatni. Przesyłka dotarła cała i nieuszkodzona w szybkim czasie. Do mojego koszyka wpadły:

 

* Serum anti-age do twarzy dla skóry tłustej i mieszanej Planeta Organica,

* Serum do twarzy do 35 lat - zatrzymanie młodości Receptury Agafii,

* Tradycyjny syberyjski szampon przeciw wypadaniu włosów na łopianowym propolisie Receptury Babuszki Agafii,

* Pianka do mycia twarzy z arcydzięgla Organic Therapy,

* Olej krokoszowy Etja.

 

Serum Planeta Organica używam codziennie rano i wieczorem już od dwóch tygodni i póki co jestem z niego zadowolona. Podobnie jest z olejem krokoszowym i pianką do mycia twarzy. Chcecie przeczytać o którymś z tych kosmetyków dokładną recenzję?