Chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować dwie mgiełki zapachowe z Avonu, które w okresie jesienno-zimowym idą w odstawkę. A dlaczego? Bo są kosmetykami, które idealnie nadają się na letnie upały, aby orzeźwić nasze ciało. W taką pogodę, jaka jest dzisiaj na dworze, o orzeźwienie i ochłodzenie nie trudno, więc wolę schować je i poczekać z nimi do następnego lata. Mgiełki jakie posiadam to Owoc granatu i mango oraz Kwiat wiśni.
Skład:
Alcohol Denat, Aqua, Parfum,
Triclosan, Glycerin, Prunus Serrulata Flowers Extract, Citral, Coumarin, Geraniol, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Linalool,
Citronellol, Limonene.
Obie mgiełki zamknięte są w smukłych, plastikowych i przezroczystych buteleczkach o pojemności 125ml z atomizerem. Buteleczki nie są zbyt duże, ani zbyt małe dzięki czemu są bardzo poręczne. Zapach obu mgiełek jest typowo owocowy. Jest bardzo przyjemny, ale niestety na początku jest wyczuwalny w nich alkohol. Mgiełki bardzo dobrze sprawują się latem, kiedy chcemy się ochłodzić. Ja piskałam się nimi po szyi, rękach i dekolcie, aby trochę się orzeźwić w upalne dni i tu sprawdzały się dobrze.
Niestety to by było na tyle plusów, bo reszta już nie jest taka fajna. Czytając ich skład na pierwszym miejscu znajduje się alkohol, który od razu jest wyczuwalny w obu mgiełkach. Tym samym uniemożliwia on nam korzystanie z mgiełek na słońcu, ponieważ kosmetyki z alkoholem w składzie pod wpływem słońca pozostawiają ślady na ciele. Na szczęście szybko się on ulatnia i wtedy czuć przyjemny owocowy zapach. Co do orzeźwiania, tutaj mam mieszane uczucia. Orzeźwienie jest, ale chwilowe. Zapach też niestety nie utrzymuje się zbyt długo. Co prawda jest on wyczuwalny przez jakiś czas, ale tylko wtedy, jeśli powąchamy naszą skórę z bliska.
Plusem mgiełek jest to, że nie zostawiają tłustej ani lepkiej warstwy na skórze. Są dostępne w dosyć sporej gamie zapachowej i zazwyczaj możemy je dostać w promocji za ok. 7-8zł, a czasami i mniej. Mgiełki są także wydajne. Są fajną alternatywą dla perfum w okresie letnim, jako zapachowe orzeźwienie, jednak ich trwałość jak dla mnie jest zbyt słaba. Niestety wg mają chyba więcej minusów niż plusów więc raczej ponownie ich już nie kupię. Na następne lato zużyję te co mam, a puste opakowania po nich wykorzystam do swoich własnych orzeźwiających mikstur.
Używałyście kiedyś tych mgiełek? Co o nich sądzicie?
Pozdrawiam Kasiaaa :-)
Ja uwielbiam te mgiełki, ale używam je jako odświeżaczy powietrza. Normalne odświeżacze mnie duszą i wywołują migrenę. Te specyfiki idealnie odświeżają powietrze i nie drażnią mojego noska :)
OdpowiedzUsuńTez ich do tego czasami używam ;-)
UsuńMam jabłuszko, ale rzadko używam.
OdpowiedzUsuńMiałam mgiełkę fiołkową i różę z brzoskwinią (ta druga już dawno niedostępna, niestety, bo ładnie pachniała). Ta z granatem też ładnie pachnie. Szkoda, że zmniejszyli opakowania na 100 ml.
OdpowiedzUsuńNo to jak zmniejszyli teraz ich pojemność to już tym bardziej nie opłaca się ich kupować, bo za krótko pachną...
UsuńPosiadam obydwie z pokazanych mgiełek. Niestety, ich nie lubię, dlatego stoją u mnie od dłuższego czasu. Nie odpowiada mi zapach, muszę kiedyś wypróbować mgiełki z Bath&Body Works.
OdpowiedzUsuńNie używałam mgiełek z Bath&Body Works, ale bardzo mnie one kuszą :)
Usuńja mam truskawkową i malinową,ale nie lubię ich.Szczególnie czuć ten alkohol,a malinowy zapach naprawde nie jest ładny i nie przypomina malinę:/
OdpowiedzUsuńNiestety alkohol jest w nich od razu wyczuwalny. Na szczęście szybko wyparowuje...
Usuń