Marcowy projekt denko...
W marcu zaszalałam i zużyłam naprawdę sporo kosmetyków, przynajmniej mi się tak wydaje. Ze względu na przedświąteczny remont, jaki miałam w domu, nie byłam w stanie wcześniej przygotować tego posta. Teraz już się wszystko uspokoiło i muszę nadrobić zaległości. A więc zaczynamy :)
Jak widzicie na powyższych zdjęciach, w tamtym miesiącu zużyłam dość sporą ilość kosmetyków. Dlatego też postanowiłam pogrupować je w kategorie: włosy, ciało, dłonie i paznokcie, twarz, kosmetyka kolorowa, inne.
W kategorii włosy znalazły się:
* Szampon z czarną rzepą do włosów normalnych i ze skłonnością do wypadania Malwa Gloria - skusiłam się na niego ze względu na cenę 3,99zł i zawartość naturalnych ekstraktów z czarnej rzepy. Pisałam wam już kiedyś, że ostatnio bardzo wypadają mi włosy, a czarna rzepa to podobno najlepszy naturalny "kosmetyk" na takie dolegliwości. Niestety chyba zbytnio mi ten szampon nie pomógł. Dobrze mył włosy, ale nic poza tym. Pachniał typowo rzepowo, więc niektórym zapach ten może nie odpowiadać. Minusem jest też bardzo słaba wydajność. Trzeba było go sporo nalać na dłoń, aby umył długie włosy i dobrze się spienił.
* Szampon koloryzujący Marion - o nim pisałam już kilka razy. Zdecydowanie jest on moim ulubieńcem i używam go regularnie co miesiąc. Zawsze wybieram ten sam kolor - orzechowy brąz. (3zł)
* Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się z nagietkiem lekarskim Green Pharmacy - dobry szampon, który nie spowodował żadnych szkód na moich włosach. Używałam go rzadko, bo przypodobał się on mojej siostrze. Dobrze mył włosy, nie spowodował łupieżu. Włosy nie przetłuszczały się po nim szybciej. (ok. 8zł)
W kategorii ciało znalazły się:
* Żel pod prysznic wiśniowo-migdałowy Balea - lubię wszystko co wiśniowe więc ten żel podpasywał mi idealnie. Bardziej wyczuwa się w nim wiśnię, a aromat migdałowy jest delikatniejszy. Dobrze się pieni. ślicznie pachnie, jest dosyć wydajny. Chyba bardziej lubię żele pod prysznic z Balei niż z Isany ze względu na większą intensywność zapachów.
* Żel pod prysznic paczulą i ylan-ylang Finale - kupiony w Lidlu za 2 zł więc jak tu nie kupić? :) Zapach dla mnie bomba, bo według mnie pachnie winogronowo. Jak za taką cenę to nie mam mu nic do zarzucenia.
* Balsam do ciała czekoladowo-figowy Balea - bardzo ładny zapach bardziej czekoladowy niż figowy. Dobrze nawilżał skórę, chociaż raczej nie nada się dla osób z bardzo sucha skórą.
* Balsam do ciała fiołek i liczi Avon - balsam o ładnym i delikatnym fiołkowym zapachu. Niestety słabo nawilżał skórę i jest mało wydajny. Nie wiem czy w przyszłości wrócę do jakiegokolwiek balsamu z tej firmy. Kiedyś balsamy z tej serii były o niebo lepsze. Teraz to takie małe buble, które ładnie pachną i nic poza tym.
W kategorii dłonie i paznokcie znalazły się:
* Krem ochronny z tlenkiem cynku Bambino - idealny krem na zimową pogodę. Bardzo dobrze nawilża wszystko co suche i spiechrznięte. Ja smarowałam nim dłonie i paznokcie, a czasami też i usta.
* Krem ochronny Nivea - o nim chyba nie trzeba nic pisać. Znany wszystkim bardzo dobrze :)
* Maść oliwkowa naturalny opatrunek regenerujący Ziaja - dostałam ja jako gratis do kremu nawilżającego do twarzy z Ziaji. Ma konsystencję bardzo gęstą, coś jak wazelina, ale zupełnie nie jest tłusty. Super nawilżał skórę dłoni i nie zostawiał na niej tłustego filmu. Co dziwne taka mała tubeczka wystarczyła mi na ok. 2 m-ce :-)
* Lakier Miss Sporty nr 13 - bardzo fajny lakier o intensywnym kolorze. Utrzymywał się na paznokciach ok. 3 dni, więc to taki standard. Niestety zgęstniał i bardzo trudno się nim malowało paznokcie, dlatego ląduje w koszu.
W kategorii twarz znalazły się:
* Płyn do demakijażu z miłorzębem i ekstraktem z ogórka Rival de Loop - dobrze zmywał makijaż, chociaż nie wiem jak by sobie poradził z kolorówką wodoodporną. Nie podrażniał, nie uczulał. (ok. 4zł)
* Krem ochronny UVA i UVB na lato i zimę Ziaja - bardzo przyjemny krem. Fajnie nawilżał twarz nie zostawiając na niej tłustego filmu. Ma delikatny zapach. Nie podrażniał i nie uczulał. Nie zapychał porów. Bardzo dobrze sprawował się jako baza pod podkład. (ok. 8zł)
* Żel oczyszczający Czysta Skóra Garnier - bez rewelacji. Czy odblokowywał pory? Nie zauważyłam. Z pewnością nie nadaje się dla osób z delikatną cerą, bo będzie piekł i podrażniał, a także wysuszał skórę. Ma mocny i ostry zapach. Wg mnie za tą cenę możemy dostać coś lepszego. (ok. 12zł)
* Micelarny żel do mycia i demakijażu Be Beauty - polubiłam się z tym żelem. Teraz mam inną wersję - nawilżającą, ale do tego z pewnością niebawem wrócę. Delikatny żel, który nie podrażnia i nie wysusza skóry. Ma ładny delikatny zapach. Mi spokojnie wystarczył na ponad miesiąc. Nie wiem jak sprawuje się przy demakijażu, bo do tego go nie stosowałam. (4,99zł)
* Oliwkowa maseczka Rival de Loop - bardzo dobrze nawilżająca maseczka. Przyjemny zapach, typowo oliwkowy, nie chemiczny. Mi jedna połówka wystarczy na kilka razy, więc jak dla mnie jest bardzo wydajna. (1,69zł)
*Masło kakaowe Ziaja - bardzo polubiłam się z tym kremem i zagościł u mnie na stałe, chociaż ostatnio zabrakło go w mojej łazience, bo muszę wykończyć pozostałe. Fajnie nawilża twarz, bosko pachnie. Jest trochę tłusty więc ja stosuje go tylko na noc. (ok. 5zł)
W kategorii kolorówka znalazły się:
* Fluid kryjący do skóry zaczerwienionej, przebarwionej i nierównej Virtual - kosztował ok. 14zł więc za tą cenę nie można spodziewać się cudów, chociaż teraz mam tańszy i lepszy :) Dobrze wyrównywał koloryt skóry i pokrywał zaczerwieniania, jednak nie radził sobie z większymi problemami.
* Korektor rozświetlający w pędzelku Lovely - średnio radził sobie z dużymi cieniami pod oczami. Delikatnie je przykrywał, ale to nie jest ideał. (ok. 7zł)
* Puder matujący Pierre Rene - dobrze matował skórę, jednak niestety nie na długo. Dobrze wyrównywał koloryt skóry. (ok. 15zł)
W kategorii inne znalazły się:
* Mydło w płynie - kupione w Lidlu za 2 zł. Stosuję je tylko do mycia rąk.
* Płyn do płukania jamy ustnej Listerine - tragiczny płyn ze względu na zapach i smak. Jest taki trochę ziołowy i bardzo miętowy. Po prostu wypala!
* Suplement diety Skin Comfort - dostałam go w ramach zorganizowanej akcji na Fb. Nie mogę o nim powiedzieć nic konkretnego, bo wzięłam tylko jeden listek, więc to za mało na jakiekolwiek widoczne efekty.
* Mydło w kostce Fruit Coctail - kupione również w Lidlu za ok. 1 zł. Bardzo ładny zapach, dobrze się pieni i zmywa brud.
* Płatki kosmetyczne Carea - biedronkowe płatki kosmetyczne, które wg mnie są najlepsze.
* Żurawinowe podgrzewacze - piękny zapach :)
Uff!!! W końcu koniec. Trochę to trwało, ale mam nadzieję, że dotrwałyście do końca. Wśród zużytych produktów był tylko jeden mały bubel, z czego bardzo się cieszę. Są wśród nich także produkty, które możecie zauważyć w chyba każdym moim projekcie denko. Czekam więc na Wasze opinie i projekty denko.
Pozdrawiam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz