piątek, 5 lipca 2013

Czerwcowy projekt denko...

Trochę nie było mnie na blogu, a wszystko za sprawą rozpoczętych wakacji. Miałam kilka spraw do załatwienia i kilka miejsc do odwiedzenia. Teraz mam chwilę czasu więc w końcu mogę wrzucić czerwcowe denko, do którego zabierałam się od tygodnia. 

W tym miesiącu udało mi się zużyć naprawdę sporo kosmetyków, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Nie wiem jakim cudem, ale w sumie zużyłam ponad 20 produktów. To chyba mój rekord. Z niektórych kosmetyków jestem bardzo zadowolona i będę do nich wracała. Niestety trafiły się także buble kosmetyczne, z których nie jestem zadowolona i nie wrócę już do nich. Tak prezentuje się całe moje denko:


Wszystkie zużyte produkty podzieliłam na kilka kategorii:
- twarz,
- ciało,
- włosy,
- dłonie,
- antyperspiranty,
- zęby,
- pozostałe.


W kategorii twarz znalazły się:
* tonik ściągająco - oczyszczający Garnier - nie stosowałam go codziennie tylko co kilka dni, ponieważ dla mnie jest bardzo mocny. Po jego użyciu miałam trochę ściągniętą twarz. Jeśli były na niej podrażnienia to trochę piekło, bo tonik zawiera w sobie alkohol, dlatego też nie przypadnie do gustu osobom z sucha i wrażliwą cerą. Bardzo dobrze oczyszcza skórę ze wszystkich zanieczyszczeń, za co daję duży plus. Jeśli będzie w promocji, to z pewnością kupię go ponownie.
* krem nawilżający GlySkinCare - pełną recenzję tego kremu znajdziecie tutaj. Z żalem z nim się rozstaję. naprawdę bardzo dobry nawilżacz, który świetnie sprawdzał się na noc.
* nawilżający żel do mycia twarzy do skóry normalnej i mieszanej Be Beauty - mój ulubieniec wśród biedronkowych żeli do mycia twarzy. Niestety już go nie widuję, nad czym bardzo ubolewam, bo nie zrobiłam sobie żadnego zapasu. Nie podrażniał, nie uczulał, nie pozostawiał uczucia ściągnięcia na twarzy. Bardzo dobrze zmywał zanieczyszczenia z twarzy. Nie pienił się, ale za to przyjemnie pachniał i był dosyć wydajny.
* peeling enzymatyczny do skóry wrażliwej Ulga Ziaja - pisałam o nim w poście o peelingach - tutaj. Teraz szukam jego następcy.
*pomadka ochronna Lip Care Sweet Fruits Bell - niestety pomadka po kilku użyciach okazała się bublem. Była mało wydajna i topiła się. Średnio nawilżała usta. Tyle dobrego, że kosztowała 2,49zł i miała fajny zapach. Więcej już do niej nie wrócę.
* maseczka truskawkowo-waniliowa na dobre samopoczucie Rival de Loop - fajna maseczka, która ładnie pachnie, dobrze nawilża skórę, nie podrażnia i nie szczypie. Nakładałam ją wieczorem na kilka godzin lub zostawiałam na całą noc. Ma kremową i aksamitną konsystencję, którą bez problemu rozprowadza się na skórze. Nie ma po niej jakichś spektakularnych efektów, ale ja na pewno będę do niej wracała.
* collagen+ colostrum - serum kolagenowe w postaci żelu. Dla mnie jest to trochę dziwny kosmetyk, ale skuteczny, dlatego zrobię o nim osobną recenzję.
* potrójne cienie do oczu Indygo - mam je już kilka lat i straciły swoją ważność, dlatego wyrzucam je.
* płatki kosmetyczne Carea - nie raz już o nich pisałam i pewnie każdy je zna więc nie będę sie rozpisywała na ich temat.


W kategorii ciało znalazły się:
* olejek pielęgnacyjny Babydream - super olejek, który bardzo dobrze nawilża skórę. Nie podrażnia, nie uczula, jest niedrogi i łatwo dostępny. Do tego jest bardzo wydajny i przyjemnie pachnie.
* żel pod prysznic czekoladowo-figowy i kokosowy z kwiatem Tiare Balea - o żelach z Balei już nie raz wspominałam. Są moimi ulubieńcami wśród wszystkich żeli. Uwielbiam je za ich różnorodne zapachy.


W kategorii włosy znalazły się:
* szampon z rozmarynem i melisą do włosów normalnych z tendencją do przetłuszczania się - niestety ten szampon okazał się bublem. Po pierwszym użyciu skóra głowy zaczęła mnie swędzieć, jednak na szczęście po kilku użyciach to minęło. Dobrze mył włosy i był bardzo wydajny, dlatego ciężko było mi go zużyć. Szampon nie spełnił swojej roli, ponieważ włosy bardziej mi się po nim przetłuszczały. Nie przypadł mi do gustu i już do niego nie wrócę.
* ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów suchych i zniszczonych Gliss Kur Total Repair - co prawda nie mam zbytnio zniszczonych włosów, a tym bardziej suchych, ale chciałam je trochę bardziej odżywić i odbudować zniszczone końcówki. Odżywka ładnie pachnie i nie obciąża włosów. Włosy są po niej miękkie i delikatne. Nie powodowała ich przetłuszczania. Była bardzo wydajna. 


W kategorii dłonie znalazły się:
* krem nawilżający do rąk bardzo suchych Balea - idealny krem do rąk. Świetnie nawilża, przyjemnie pachnie, jest wydajny. Ma konsystencję nie za gęstą i nie za wodnistą. Pozostawia ręce dość długo nawilżone od momentu wchłonięcia. Nie pozostawia tłustych śladów, ale zostawia na skórze delikatny ochronny film. Zdecydowanie mój ulubieniec wśród kremów do rąk.
* super skoncentrowany krem - maska do rąk 5 w 1 - jakoś nie przypadł mi do gustu ten krem ze względu na trochę wodnistą konsystencję po nałożeniu na dłonie. Chyba nie spełnił żadnego swojego przeznaczenia więc więcej do niego nie wrócę.
* krem przeciw odparzeniom Johnson's baby - ta próbkę kremu zużyłam do nawilżenia stóp. Wystarczył na kilkanaście użyć. Ma gęstą konsystencję i dobrze nawilżał skórę.


W kategorii antyperspiranty znalazły się:
* Rexona long lasting protection Clear Pure - fajny antyperspirant o przyjemnym zapachu. Co do ochrony 48h to chyba żaden antyperspirant nie chroni przez taki czas.
* Fa Pink Passion - to była mini wersja, którą podkradłam siostrze. Bardzo ładny zapach trochę perfumowany. Dobrze radzi sobie z nieprzyjemnym zapachem nawet po całym dniu.
* Labell Noix de Coco - kupiłam go w Inter Marche ze względu na kokosowy zapach, który bardzo lubię. Niestety słabo chronił. Jedynie przyjemnie pachniał. Nie wrócę juz do niego.


W kategorii zęby znalazły się:
*  płyn do płukania jamy ustnej Prokudent - już chyba kiedyś pokazywałam tutaj ten plyn. Ma niezbyt mocny smak, do tego jest niedrogi.
* płyn do płukania jamy ustnej Listerine Stay White - te płyny dobijają mnie swoim smakiem i zapachem, ale mój mąż je lubi i zawsze ja je wykańczam. Ogólnie to wypalają buzię i mają dziwny smak.
O płynach do jamy ustnej nie będę już więcej pisała, bo ciągle używam tych samych, a opakowania po nich zajmują najwięcej miejsca.


W kategorii pozostałe znalazły się:
* antyperspirant do stóp Scholl - bardzo dobry antyperspirant, który niweluje przykry zapach stóp i przeciwdziała nadmiernej potliwości. Jest wydajny i ma nawet przyjemny zapach.
* sól do kąpieli mandarynka i mango - kosmetyczny bubel kupiony przez moją siostrę w liczbie 3 sztuk (w Pepco), każdy o innym zapachu, który jest słabo wyczuwalny po wsypaniu do wody. Zdecydowanie nie polecam.
* musujące kule do kąpieli - kolejny bubel kupiony w Pepco, którego nie polecam. 

To by było na tyle z mojego czerwcowego projektu denko. Trochę się z nim spóźniłam, ale na szczęście udało mi się go Wam pokazać. W tym miesiącu będzie zdecydowanie mniej zużytych kosmetyków, ale postaram się zużyć jak najwięcej próbek, które ciągle mi zalegają w kosmetyczce.

A jak tam wasze denkowe projekty? Odkryłyście jakieś perełki kosmetyczne albo kosmetyczne buble?

Pozdrawiam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz