Jest już piątek, a jeśli piątek, to nie może zabraknąć recenzji wosku Yankee Candle. Z reguły mam tak, że jeden wosk palę przez cały tydzień, ponieważ w niektóre dni zapominam go odpalić. W tym tygodniu gości u mnie połączenie żurawiny i gruszki, czyli Cranberry Pear.
Oto co pisze o nim producent:
"Domowy, jeszcze ciepły placek z gruszkami i syropem żurawinowym
najlepiej smakuje na przełomie lata i jesieni. Podobnie jest z Cranberry
Pear – słodką, niemal cukierniczą tarteletką od Yankee Candle, której
wyjątkowy zapach pomaga w bezbolesnym pożegnaniu się z wakacjami i
udowadnia, że wrześniowe dni nie są jedynie zapowiedzią coraz dłuższych
wieczorów, ale doskonałą okazją do tego, aby cieszyć się życiem i
czerpać z niego pełnymi garściami to co najlepsze! Idealne zestawienie
owocowych nut – słodkiej i nieco cierpkiej, orzeźwiająco kwaskowatej –
to gotowy przepis na aromaterapeutyczną delicję. Ukryty w wosku
Cranberry Pear zapach czaruje zmysły i z dużą intensywnością wypełnia
wnętrze domu. Aromat kojarzy się z tradycyjnymi wypiekami i sielską,
przytulną kuchnią. To właśnie panujący w niej klimat – przytulny,
zapraszający i sprawiający, że czujemy się bezpiecznie – stał się
inspiracją do stworzenia tej wyjątkowej kompozycji, za sprawą której
zbliżająca się jesień kojarzy się nie z depresją, a owocową energią."
Zapach pochodzi z owocowej linii zapachowej, z jesiennej kolekcji Q3. Osobiście bardzo lubię woski, w których dominuje zapach żurawiny, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok tej żurawinowej gruszki. Po odpaleniu wosku na pierwszy plan zdecydowanie wyłania się słodka żurawina. Po jakimś czasie staje się wyczuwalna słodka, ale i lekko kwaśna gruszka. Połączenie obu zapachów, jak dla mnie, jest bardzo udane. Całość jest słodka, ale nie przesłodzona. Zapach wosku potrafi fajnie otulić całe pomieszczenie, w którym jest palony. Jest on intensywny, ale nie nachalny i nie przytłacza swoją mocą. Soczysty, słodki, wyrazisty, owocowy, żurawinowo-gruszkowy miks, który na pewno przypadnie do gustu osobom lubiącym słodkie i owocowe aromaty. To taka soczysta gruszka, oblana słodkim syropem żurawinowym, na którą trzeba się skusić. Lubicie takie owocowe połączenia?
Ten, jak i pozostałe woski recenzowane na moim blogu, pochodzą ze sklepu Goodies.
mam go w zapasach, ale jeszcze nie próbowałam. W końńcu będę musiała odpalić!
OdpowiedzUsuńMyślę, że zapach by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz owocowe połączenia, to tak :-)
Usuńmoja nuta zapachowa :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz podobny gust do mojego :-)
UsuńMyślę, że spodobałby mi się ten zapach :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością :-)
UsuńZ opisu wnioskuję, że zapach bardzo by mi się spodobał :) Wosków YC mam dokładnie jedną sztukę i na razie nią się rozkoszuję, ale z pewnością powiększę kolekcję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa jednym wosku na pewno się nie skończy ;-)
UsuńZapach musi być bardzo przyjemny ;)
OdpowiedzUsuńTaki też jest :))
UsuńŁadny zapach, ale bardzo ulotny :(
OdpowiedzUsuńJak dla mnie był dość trwały i intensywny...
UsuńO dziwo po tym zapachu spodziewałam się najmniej, bo w końcu to owoce, a ja za nimi nie przepadam ;p. Ale będąc w sklepie, kiedy powąchałam wosk na zimno, totalnie się zakochałam, kupiłam i jeszcze tego samego dnia odpaliłam. I na ciepło gdzieś ten urok zniknął, wosk stracił kwaśne, żurawinowe tło, a na pierwszy plan wyszła słodka gruszka... Nie tak dawno jednak kupiłam ten wosk po raz kolejny i myślę, że dam mu drugą szansę w jakiś chłodny, jesienny wieczór. ;)
OdpowiedzUsuń