Witajcie!
Jak minęły Wam święta? Bo mi tradycyjnie, czyli spokojnie i rodzinnie, jak co roku. Mam nadzieję, że i Wam tak minęły i wróciłyście z naładowanymi akumulatorami. Na dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję kolejnego produktu pochodzącego ze współpracy z marką BingoSpa. Mam na myśli Błotną maskę do twarzy z kolagenem. Czy jestem z niej zadowolona? O tym dowiecie się w dalszej części posta...
Maska znajduje się w plastikowym słoiczku o pojemności 150 g. Jej zapach jest delikatny, niedrażniący, podobny do zapachu maseczek glinkowych. Konsystencja maseczki trochę mnie zaskoczyła, ponieważ przypomina mus lub coś w tym stylu. Nie jest gęsta, a lekka, dzięki czemu łatwo się ja aplikuje. Maska przeznaczona jest dla cery tłustej i mieszanej, z trądzikiem. Moja cera jest mieszana i dość często pojawiają się u mnie jakieś niedoskonałości, dlatego właśnie zdecydowałam się na tę maskę.
Pierwsze zetknięcie z maską było lekkim szokiem. Dlaczego? Bo po nałożeniu jej na twarz, po kilku minutach zaczęłam czuć dość nieprzyjemne pieczenie i trochę się przestraszyłam, że podrażni mi skórę. Jednak po chwili pieczenie ustąpiło. Po ok. 10 minutach zmyłam maskę i tu kolejne zaskoczenie. Skóra była dobrze oczyszczona, ale i dobrze nawilżona. To chyba moja pierwsza maseczka do skóry z problemami, która poradziła sobie zarówno z oczyszczeniem, jak i nawilżeniem skóry mojej twarzy.
Maska po aplikacji wywołuje na skórze efekt lekkiego rozgrzania i na początku może lekko szczypać, ale nie jest to jakieś dokuczające i nieprzyjemne uczucie, więc można się do tego przyzwyczaić. Maska do końca też nie zastyga, i nie powoduje uczucia ściągnięcia skóry, można ją więc bez problemu zmyć. Kosmetyk ten ma pomagać zwalczać trądzik i wykwity skórne wywołane łojem zatykającym skóry. Ja aż takiej problematycznej cery obecnie nie mam, ale czasami coś mi tam wyskoczy. Z punktu widzenia mojej cery, mogę stwierdzić, że maska porządnie oczyszcza skórę, ale i tak samo ją nawilża. Skóra po jej zastosowaniu jest oczyszczona, odświeżona, gładka, odżywiona i nawilżona. Po kilku tygodniach regularnego jej używania zauważyłam, że niedoskonałości goją się szybciej, a zaskórniki stają się mniej widoczne. Niewątpliwym plusem jest też nawilżenie skóry, które z pewnością jest zasługą zawartości kolagenu.
Skład maseczki jaki jest każdy widzi. Fajnie, że nie jest on niekończącym się sznurkiem, chociaż nie wiem czy do najlepszych należy. Plusem jest zawartość błota z Morza Martwego już na drugim miejscu oraz kolagenu na trzecim. Martwią mnie trochę te parabeny na końcu składu, ale póki co maska w żaden sposób mi nie zaszkodziła, a wręcz przeciwnie. Sama jestem zaskoczona jej skutecznością, bo szczerze mówiąc, nie pokładałam w niej zbyt dużych nadziei. Na szczęście miło się zaskoczyłam. Używałyście tej maski? Co o niej sądzicie?
nie miałam i rzadko sięgam po produkty tej firmy :)
OdpowiedzUsuńTo moja pierwsza maska tej firmy, ale miło się nią zaskoczyłam :-)
UsuńTakie błotko na twarz to bym wypróbowała :D Chociaż ten skład nie do końca mnie przekonuje..
OdpowiedzUsuńJest całkiem przyjemne i skuteczne :)
UsuńNie miałam do czynienia z kosmetykami tej marki, ale bardzo mnie kuszą :) Chętnie wypróbowałabym takie "błotko"
OdpowiedzUsuńW takim razie czas to zmienić ;-)
UsuńMiałam już kiedyś maskę z BingoSpa, była całkiem całkiem :) Błotko już tak ma, że piecze, niestety taki efekt 'uboczny' :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście ten efekt uboczny szybko mija ;-)
Usuń