środa, 19 lutego 2014

Krem do rąk z 5% urea Isana, czyli ulga dla suchych dłoni...

Wiecie, że kremy do rąk idą u mnie praktycznie jak woda. Dzisiaj więc przyszła pora na recenzję kremu, którego obecnie używam, czyli Krem do rąk z 5% urea z Isany. Pewnie niejedna z Was natknęła się kiedyś na krem do rąk z Isany. To jest mój drugi krem tej marki, ale na pewno nie ostatni. Kolejny raz przekonałam się o słuszności stwierdzenia, że tanie nie zawsze oznacza złe...


Krem zamknięty jest w klasycznej plastikowej tubce, którą stawiamy 'na głowie'. Zamknięcie jest dosyć solidne więc nie ma obaw, że niepostrzeżenie krem samoistnie ucieknie nam z tubki, kiedy będziemy go miały w torebce. Konsystencja kremu jest gęsta, ale nie jest on tłusty. Po nałożeniu na dłonie pozostawia na skórze ochronny film. Jego zapach jest delikatny i charakterystyczny dla kosmetyków zawierających urea, czyli mocznik. W tym wypadku jego zawartość to 5%. A czym jest ten słynny mocznik? Nazwa może nie kojarzy się z czymś dobrym, ale zapewniam Was, że ten składnik potrafi zdziałać wiele dobrego dla naszej skóry. Składnik ten działa nawilżająco i higroskopijnie, co oznacza, że przyciąga wodę, zatrzymuje ją i nie pozwala jej wyparować. Zwiększa także przepuszczalność warstwy rogowej, przez co ułatwia składnikom aktywnym wniknięcie w głębsze warstwy skóry. Mocznik znajduje też swoje zastosowanie w leczeniu chorób skórnych, takich jak łuszczycy, rybiej łuski czy trądziku. Jak widzicie mocznik ma bardzo dobry wpływ na nasza skórę i warto szukać go w kosmetykach pielęgnacyjnych.


Krem dobrze się wchłania, pozostawiając skórę bardzo dobrze nawilżoną, gładką i miękką. Nawilżenie dłoni utrzymuje się przez kilka godzin, co mi bardzo odpowiada, ponieważ nie muszę co chwilę sięgać po krem. Z pewnością nada się on także do nawilżenia łokci i pięt, czyli tam gdzie skóra może być zrogowaciała i przesuszona. W składzie kremu wysoko znajdziemy mocznik, glicerynę, olej sojowy, masło shea, prowitaminę B5. Nie znajdziemy w nim parabenów i parafiny.


Jak dla mnie krem jest bardzo dobry i na pewno nie raz po niego sięgnę. Jest łatwo dostępny, ponieważ znajdziemy go w każdym Rossmannie. Do tego jego cena powala na kolana: w promocji kosztował mnie niecałe 4 zł za 100 ml, a w cenie regularnej kosztuje ok. 6 zł. W tym przypadku hasło: "Tanie nie oznacza złe" jest jak najbardziej prawdziwe. Krem bardzo przypomina mi krem z Balei, który również posiadał mocznik. O tym kremie pisałam tutaj. Oba kremy są niemal identyczne, jednak ten z Balei niestety nie jest u nas dostępny. Myślę jednak, że ten z Isany jest jego bardzo dobrym odpowiednikiem i warto po niego sięgnąć. Jedynym minusem tego kremu może być jego specyficzny zapach, charakterystyczny dla kosmetyków z mocznikiem. Nie jest on nieprzyjemny, ale taki trochę kwaśny lecz naturalny. Na szczęście zapach ten jest delikatny i nie utrzymuje się długo na skórze.


Jestem bardzo zadowolona z tego kremu i chyba w końcu znalazłam swojego ulubieńca wśród kremów do rąk. Nie dość, że świetnie nawilża, szybko się wchłania, regeneruje, to do tego jest tani jak barszcz i łatwo dostępny. Ten krem mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy borykają się z przesuszoną skórą dłoni, łokci i pięt, ale też osobom bez takiego problemu, pragnących utrzymać skórę doni w dobrej kondycji.

Miałyście ten krem? Polubiłyście się z nim?

Pozdrawiam Kasiaaa :-)

14 komentarzy:

  1. Właśnie skończyły mi się wszystkie kremy do rąk, a że jestem pod kreską szukam czegos taniego i dobrego, chyba skuszę się na Isanę

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię z Apis krem do łapek, ale też masło shea często idzie w ruch :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tych kosmetyków, o których piszesz, jeszcze nie używałam :-)

      Usuń
  3. czeka w kolejce do używania, ale wiele dobrego o nim słyszałam i już nie mogę doczekać się używania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spisze się u Ciebie, tak jak i u mnie ;-)

      Usuń
  4. Miałam ten krem i byłam z niego bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jestem z niego bardzo zadowolona i z pewnością będę często po niego sięgała :)

      Usuń
  5. Ja lubię i preferuję jedynie krem z Jonsona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego też używałam i lubiłam, ale porzuciłam go na rzecz innych nowości kremowych ;-)

      Usuń
  6. Nie miałam tego kremu, może przy okazji zakupów się na niego skuszę ;) Obecnie mam jeden z Tołpy i drugi z Eveline i są ok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Eveline tez używałam, ale szału u mnie nie zrobił. Za to ten bardzo przypadł mi do gustu. Widziałam też w Rossmannie taki sam, tylko z troszkę większą zawartością urea :-)

      Usuń