Witajcie!
Ból kręgosłupa mija, aczkolwiek powoli i nie w takim stopniu jakbym chciała. Mimo to jestem dobrej myśli, bo już mogę normalnie siedzieć. Tydzień spędzony w łóżku, leżąc plackiem do najmilszych nie należał, ale powoli wracam do świata żywych ;-) Dzisiaj mam dla Was recenzję Migdałowego peelingu do ciała Sweet Secret od Farmony. Będąc jakiś czas temu w pewnej drogerii nie mogłam przejść obojętnie obok niego, bo uwielbiam kosmetyki o słodkich zapachach. Wiadomo jednak, że sam zapach niewiele zdziała, jeśli skuteczność kosmetyku jest kiepska. Jak było w tym przypadku?
Peeling znajduje się w plastikowym słoiczku o pojemności 225 ml. Po otwarciu opakowania pierwsze co mnie uderzyło to zapach. Jest on mocny, intensywny i jeśli zbliżymy nos do opakowania, poczujemy, że zapach ten jest przesłodzony i nawet trochę drażniący. Na szczęście podczas aplikacji zapach traci na swojej intensywności i staje się przyjemny. A czym pachnie ten peeling? Ja wyczuwam w nim kumulację migdałowego zapachu: intensywnego i ostrego, który na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu. Na początku trochę się przeraziłam jego intensywności, mimo tego, że lubię wyraziste zapachy. Jednak po pierwszym zastosowaniu zapach przypadł mi do gustu.
Konsystencja peelingu jest trochę galaretowata przez co może trochę uciekać z mokrej dłoni. W peelingu znajdują się różnej wielkości drobinki peelingujące, co możecie zobaczyć na powyższych zdjęciu. Osoby lubiące mocne zdzieraki, raczej nie będą zadowolone z mocy tych drobinek, ponieważ do ostrych one nie należą. Jeśli jednak chcemy zwiększyć doznania peelingujące wystarczy użyć więcej kosmetyku. Na pewno moc zdzierania przypadnie do gustu wrażliwcom i osobom stosującym tego typu kosmetyki codziennie.
Minusem tego peelingu jest też fakt, że po jego zastosowaniu na dnie wanny czy brodzika zostają czarne drobinki, które się nie rozpuszczają. Podsumowując peeling należy do tych średnich. Spodziewałam się czegoś trochę lepszego, jednak tragedii też nie ma. Jego działanie jest zadowalające, jednak jest wiele innych lepszych peelingów. Miałyście okazję używać tego peelingu? Co o nim sądzicie?
Wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńI tak też pachnie ;-)
Usuńnie miałam go jeszcze, ale lubię peelingi więc chętnie kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie lubisz mocnych zdzieraków, to może przypaść Ci do gustu :-)
UsuńMam go mam i faktycznie wszystkie drobinki zostają na dnie wanny, ale jakoś mi to nie przeszkadza :D
OdpowiedzUsuńMi też to zbytnio nie przeszkadza, ale innych może to drażnić ;-)
Usuńchętnie wypróbowałabym ten peeling ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem sympatyczny z niego gagatek ;-)
UsuńGalaretowata konsystencja mi nie przeszkadza i chyba z ciekawości wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMi też to nie przeszkadza ;-)
Usuńlubię peelingi, tego nie miałam jeszcze, ale kto wie czy to się kiedyś nie zmieni;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się na niego skusisz ;-)
UsuńMyślę, że zapach przypadłby mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz słodkie zapachy w kosmetykach, to na pewno :-)
UsuńChyba jdnak wolę mocniejsze zdzieraki.
OdpowiedzUsuńJa czasami lubię sięgnąć po coś delikatniejszego, takiego dobrego na co dzień.
Usuńwygląda bardzo fajnie, ja bym chętnie wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda całkiem przyjemnie :-)
UsuńOjej, już od samego patrzenia na zdjęcia zrobiłam się na niego chętna :) Myślę że skoro dobry dla wrażliwców to jednak nie dla mnie :/ Lubię solidne peelingowanie :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię mocne zdzieraki, chociaż ostatnio częściej sięgam po te delikatniejsze...
UsuńOj.. szkoda, że nie jest mocnym zdzierakiem :( Konsystencja galaretki bardzo mnie kusi :D Może jednak go wypróbuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani.
Na co dzień jest jak znalazł ;-)
Usuńwygląda ciekawie, jednak ja wolę swoje domowe peelingi, kawa, olej kokosowy cynamon... polecam ideany ścierak. zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuń