Odżywiona i nawilżona skóra twarzy jest na pewno dla każdej z nas bardzo ważna. Wszystkie wiemy jak trudno jest znaleźć odpowiedni krem dla swojej cery, który spełniałby wszystkie nasze wymagania. Ja ciągle szukam swojego ideału. W tych poszukiwaniach czasem uda mi się trafić na bardzo dobry krem, a czasami na kremowy niewypał. Innym razem krem nie wywołuje u mnie żadnych emocji. Obecnie jestem w trakcie używania Kremu do cery wrażliwej i problemowej Epona z zawartością mleka klaczy. Krem otrzymałam w ramach wygranej u Angel.
Krem bardzo mnie zainteresował ze względu na to, że zawiera w sobie mleko klaczy (!) więc tym bardziej byłam ciekawa jak się u mnie sprawdzi. Przeznaczony jest do cery wrażliwej i z problemami takimi jak atopowe zapalenia skóry, egzema czy łuszczyca. Mi żaden z tych problemów nie dolega, jednak uważam, że moja skóra i tak jest problemowa ze względu na nadmierne wydzielanie sebum i skłonność do powstawania niedoskonałości. Pierwsze co spodobało mi się w kremie to jego opakowanie - kartonowe pudełko w 100 % wykorzystane na zawarcie wszystkich niezbędnych informacji: opis kremu, składniki, sposób użycia, informacje o producencie.
Samo opakowanie kremu zawiera wszystkie interesujące nas informacje, a dodatkowo do kosmetyku dołączona jest ulotka o pozostałych produktach tej marki, a także informacja o samym mleku klaczy, które ma tu odgrywać kluczową rolę. Krem znajduję się w plastikowym opakowaniu z dozownikiem typu air-less, który ma gwarantować nam łatwość i higienę aplikacji. Konsystencja kremu jest lekka, nietłusta i szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu na skórze. Krem jest bezzapachowy. Nie jest testowany na zwierzętach.
Możecie zobaczyć, że skład kremu jest naprawdę bardzo dobry. Znajdziemy w nim substancje aktywne takie jak: ¼ mleka klaczy, olej ze słodkich migdałów, olej z orzeszków macadamii, olej z awokado, skwalan roślinny, naturalną witamina E. Wszystkie te, jak i pozostałe składniki kremu, mają za zadanie zwalczać stany zapalne i nadwrażliwość skóry. Krem przynosi ulgę, działa kojąco i łagodząco, a dodatkowo wygładza i nawilża skórę. Wszystkie te zapewnienia producenta u mnie się sprawdziły i krem w żaden sposób mi nie zaszkodził. Nie zapchał mnie, nie spowodował powstania niedoskonałości, bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę. Nie jest tłusty więc szybko się wchłania i nadaje się pod podkład.
Przed użyciem bardzo ciekawił mnie główny składnik użyty w kremie, czyli mleko klaczy. Okazuje się, że ma ono bardzo zbliżony skład chemiczny do mleka kobiecego. Zawiera białka, które mają silne działanie antybakteryjne, aminokwasy i peptydy, nienasycone kwasy tłuszczowe, laktozę, witaminę A oraz wszystkie wiatminy z grupy B, D, E i C. Ponad to jest bogate w enzymy, substancje mineralne oraz makro i mikro elementy. Mleko klaczy opóźnia procesy starzenia się skóry, działa antybakteryjnie i antywirusowo. Jak widzicie mleko klaczy to taka bomba witaminowa, która może mieć bardzo dobry wpływ na naszą skórę. Na początku miałam trochę obaw przed tym składnikiem, ale mleko klaczy brzmi o wiele lepiej niż np. śluz ślimaka ;-)
Dodatkowo krem nie zawiera olejów mineralnych i ich pochodnych, parabenów, silikonów, syntetycznych barwników, kompozycji zapachowych, ani innych ulepszaczy, które tak naprawdę mogą zaszkodzić, a nie pomóc naszej skórze. Zawartość naturalnych składników w kremie wynosi aż 99,2 %. W swojej ofercie Epona posiada jeszcze 3 produkty z zawartością mleka klaczy. Recenzowany krem kosztuje ok. 45 zł, a na promocji można go kupić troszkę taniej.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego kremu. Jedynym jego minusem, jak dla mnie, jest to, że krem nie matuje mojej skóry, ale to nie należy do jego zadań więc ten minus jest taki minimalny. Krem bardzo dobrze wpływa na moją cerę, dokładnie ją nawilżając i odżywiając. Na mojej twarzy lubią pojawiać się różne niedoskonałości, a od kiedy używam tego kremu znacznie szybciej się ich pozbywam. Do tego krem jest bardzo wydajny. Używam go od miesiąca, a mam jeszcze ponad połowę opakowania.
Miałyście okazję używać kosmetyków z jakimiś niecodziennymi składnikami?
Pozdrawiam Kasiaaa :-)
ciekawy ten rek, wcześniej nie wiedziałam o jego istnieniu :) a do tego ma fajne opakowanie bardzo taki rodzaj lubię ;)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś coś czytałam o tej marce, ale nigdzie nie mogłam na nią trafić. Na szczęście w końcu dostałam w swoje ręce ten krem :-)
UsuńNie mam jakoś przekonania do produktów tej marki, choć nie wykluczam, że kiedyś najdzie mnie ochota na ich przetestowanie.
OdpowiedzUsuńTeż miałam obawy, co do tego kremu, jednak okazały się niesłuszne ;-)
UsuńJa używam kremu ze śluzu slimaka. :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o kremie z mleka klaczy - coś nowego. ;)
Śluz ślimaka brzmi... ciekawie ;-) Może za jakiś czas przyjrzę się takiemu wynalazkowi trochę bliżej ;-)
UsuńPierwszy raz o nim słyszę, ale może być fajny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jest fajny :-)
UsuńPozdrawiam :)