Kwietniowy projekt denko...
Ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie nowych postów, co pewnie zauważyłyście. Na szczęście wygospodarowałam chwilkę czasu na projekt denko, z którym dzisiaj do Was przychodzę. Aktualne denko nie jest jakieś szałowe. Są to produkty, które zużywam na bieżąco i na bieżąco je uzupełniam. Staram się ograniczać z zakupowymi szaleństwami, ale jak pewnie wiecie nie jest to łatwe. Co chwilę wpada mi w oko jakiś nowy kosmetyk, albo pierdółka i ciężko mi się powstrzymać, aby tego nie kupić. Mogę się jedynie pocieszać, że wszystkie tak mamy ;-)
Jak widzicie kosmetyki, które wykończyłam w tym miesiącu są "pierwszej potrzeby". Staram się na bieżąco zużywać moje zapasy, które ostatnio zrobiłam i zalegają mi w szafce. Zużyte produkty podzieliłam, tak jak ostatnio, na kilka kategorii: ciało, dłonie, włosy, twarz, pozostałe.
W kategorii ciało znalazły się takie kosmetyki:
* Balsam intensywnie ujędrniający Lirene - kupiłam go w tamtym roku na wakacje w Rossmannie w promocyjnej cenie za ok. 9zł/400ml. Ma lekko cytrusowy zapach. Dopiero teraz go zużyłam, bo nie nadawał się na zimową porę ze względu na zbyt lekką konsystencję i trochę słabe nawilżenie. Co do intensywnego ujędrniania, to takowego nie zauważyłam, więc nie spełnił on swojego zadania. Nie powrócę już do niego.
* Balsam wiśniowo-migdałowy Balea - bardzo ładny słodki zapach, w którym przeważa wiśnia, ale migdał też jest wyczuwalny. Zdecydowanie dla osób lubiących słodkie zapachy. Nie nawilżał zbyt mocno, ale na cieplejsze dni jest jak znalazł. Jest trochę niewydajny.
* Żel pod prysznic figa i makadamia Isana - ładny zapach, ale bardzo delikatny, jak dla mnie aż za bardzo. Zdecydowanie dalej jestem za żelami z Balei.
* Dezodorant Pure & Natural Nivea - bardzo fajny dezodorant, który dzięki temu, że nie zawiera konserwantów i soli aluminium, nie zostawiał białych plam na ubraniach, ani ich nie odbarwiał. Przyjemny świeży zielonkawy zapach.
Kategoria dłonie:
* Krem do rąk Balea - bardzo dobry krem, który super nawilżał i przyjemnie pachniał. Ma gęstszą konsystencję i szybko się wchłania. Jest dosyć wydajny.
* Krem do rąk Kwiat pomarańczy Isana - nie polubiłam się z nim ze względu na słabe nawilżenie, zbyt lekką konsystencję i trochę dziwny zapach.
* Mydło w kostce o zapachu melona Fruit Kiss - mydła w kostce stosuję tylko do mycia rąk. To miało fajny zapach i było wydajne. Teraz skusze się na inny zapach.
Kategoria włosy:
* Szampon do włosów zniszczonych Schauma - bardzo fajny szampon o miłym lekko kakaowym zapachu. Kiedyś, kiedy namiętnie prostowałam włosy, uratował mi je. Tym razem używałam go sporadycznie, ale i tak nadal go lubię.
* Szampon koloryzujący Marion (nie ma go na zdjęciu) - stosuję go regularnie raz w miesiącu. Tym razem skusiłam się na kolor Kasztan, ale nie podpasował mi tak jak Orzechowy brąz.
Kategoria twarz:
* Tonik nagietkowy Ziaja - lubię toniki z Ziaji i tego też polubiłam. Nie podrażniał, nie wysuszał, delikatnie nawilżał skórę twarzy. Z pewnością jeszcze kiedyś do niego wrócę.
* Sebium Pore Refiner Bioderma - próbke tego koesmetyku dostałam w ramach testowania. Na początku nie byłam do niego zbytnio przekonana, ale kiedy zaczęłam używac go razem z kremem Cetaphil byłam pod wrażeniem efektu matującego. Kremu idealnie ze sobą współgrały zostawiając skórę gładką i matową.
* Krem antybakteryjny matujący Siarkowa moc - krem rozczarował mnie z dwóch powodów. Po pierwsze nie spełnił swojego najważniejszego zadania czyli zmatowienia skóry. A po drugie po jakimś czasie zaczął gęstnieć i ciężko się go nakładało. Ma zapach cytrusowy. Nie spowodował żadnych nieprzyjemności, ale raczej już do niego nie powrócę.
* Maseczka odświeżająca Zielone jabłuszko Rival de Loop - bardzo fajny zapach typowo jabłkowy, nie chemiczny. Nie podrażniała skóry, nie powodowała pieczenia. Dobrze nawilżała skórę.
W kategorii pozostałe znalazły się:
* Płyn do płukania jamy ustnej Colgate Plax Whitening - zdecydowanie mój ulubieniec. Dobry smak i dobre działanie. Jeszcze do niego wrócę.
* Musujące kule do kąpieli - musujące kule o delikatnym zapachu i z mieniącymi się drobinkami, których jednak później nie widać na skórze. Były w kształcie serduszek. Dobrze się rozpuszczały w wodzie, nie pozostawiały osadu.
* Maskara Collosal Volum Express Maybelline - nie sklejała rzęs, nie podrażniała i nie uczulała. Dawała efekt lekko wydłużonych i pogrubionych rzęs. Szczoteczka gęsta, ale niezbyt duża. Jak dla mnie bardzo dobra maskara.
* Płatki kosmetyczne Carea - te płatki są chyba każdym moim projekcie denko i każda z nas miała z nimi do czynienia, więc nie będę się rozpisywała na ich temat. Są zawsze w mojej kosmetyczce.
To by było na tyle ze zdenkowanych produktów. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę miała więcej wolnego czasu i uda mi się zrobić nowe posty, które są w przygotowaniu.
Pozdrawiam :-)
Całkiem spore denko - gratulacje :)
OdpowiedzUsuńPore Refiner czeka u mnie na swoją kolej, a z kolei Siarkowa Moc kompletnie się nie sprawdziła ;)
trochę tego zużyłaś :) większość rzeczy używałam i mam podobne zdanie na ich temat jak ty :)
OdpowiedzUsuń