sobota, 4 stycznia 2020

"Pan Romantyczny" Leisa Rayven

Do książek opatrzonych tytułami typu pan: romantyczny, przystojny, seksowny, itp. podchodzę trochę sceptycznie. Często jest tak, że taki tytuł skrywa lekką, trywialną i banalną historię. Jednak w tym przypadku autorka stworzyła smaczny i ciekawy romans, który czyta się jednym tchem.


Tytułowy Pan Romantyczny to Max Riley, przystojny mężczyzna do towarzystwa, który spełnia marzenia kobiet o facecie idealnym. Jest czuły, opiekuńczy, ale też męski i seksowny. Jego niewątpliwą zaletą jest dbanie o klientki, ale nie chodzi tu o seks, a o ich potrzeby emocjonalne. Każda kobieta chce się poczuć potrzebna, doceniona i kochana, a Pan Romantyczny to gwarantuje. Dodatkowo potrafi przeobrazić się w seksownego piosenkarza, niegrzecznego chłopca czy uwodzicielskiego kowboja. Gdy jego sława dociera do dziennikarki Eden Tate, zagorzałej antyfanki związków i miłości, jego kariera zaczyna wisieć na włosku. Eden chce udowodnić, że Max tylko żeruje na bogatych kobietach. Zdesperowany mężczyzna proponuje dziennikarce 3 randki, którymi ma rozkochać nią w sobie. Jeśli to mu się uda, Eden ma zrezygnować z napisania o nim artykułu. Kobieta zgadzając się na taki układ, nie wie, że jej cyniczne podejście do miłości zostanie poddane nietypowej dla niej próbie.

Cała historia może i sprawia wrażenie zabawnej, lekkiej i frywolnej, ale wcale taka nie jest. Eden swój stosunek do związków, wyniosła z dzieciństwa. Jej ojciec notorycznie zdradzał jej mamę, dlatego ona sama nie wierzy w wierność. Jej kontakty z mężczyznami kończą się na jednorazowych łóżkowych spotkaniach. Nie jest też wybredna co do swoich łóżkowych partnerów, bo wymaga od nich jedynie kilka chwil miłego zapomnienia, a nie miłosnych deklaracji. Kiedy trafia na temat Pana Romantycznego nie może się doczekać, aż utrze nosa facetowi z przerośniętym, według niej, ego. Jednak Max wykorzystuje swój urok do zaspokajania potrzeb zamożnych kobiet, z całkiem innych pobudek niż próżność. I tu należy się duży ukłon dla autorki, która z na pozór banalnego romansu, stworzyła romantyczną historię z głębszym przesłaniem. Max nie kieruje się w swoich działaniach chęcią zaliczenia jak największej liczby bogatych damulek. Jedną z jego głównych zasad jest zakaz uprawiania seksu z klientkami oraz kończenie relacji jeśli klientka zaczyna czuć do niego coś głębszego. Z jednej strony Max chce dowartościować kobiety, które może i mają mnóstwo pieniędzy i stać je na wiele, ale tak naprawdę są samotne i zaniedbane emocjonalnie przez swoich partnerów. Z drugiej strony bardzo potrzebne mu są dość duże pieniądze, których nie dałby rady zarobić siedząc za biurkiem. Jednak jaki jest główny powód jego nietypowego zawodu dowiemy się pod koniec książki.

Książkę czytałam z wielką przyjemnością. Zarówno Eden, jak j Max, są bohaterami, których nie sposób nie lubić. Fajnie było przyglądać się z bliska ich poznawaniu się. Bycie świadkiem uwodzenia Eden przez Maxa przyprawiało mnie o rumieńce i szybsze bicie serca. Nie dziwię się Eden, że uległa urokowi takiego mężczyzny. Emocjonalne i erotyczne napięcie pomiędzy tą dwójką było wyczuwalne z kilometra. Jednak jeśli ktoś liczy na namiętne sceny seksu co kilka stron, może bardzo się zawieść. Tu bardziej chodzi o sferę uczuciową, aniżeli o zaspokajanie potrzeb cielesnych, za co chwała autorce.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz