Peelingi do ciała stosuję regularnie i zawsze mam jakiś w zapasie. Od jakiegoś czasu używam Borówkowego peelingu do ciała Be Beaty, zakupionego w Biedronce. Oprócz wersji borówkowej jest jeszcze wersja winogronowa i mango. Skusiłam się na borówkę, ponieważ bardzo ją lubię, chociaż mango też uwielbiam, no ale nie można mieć wszystkiego naraz ;-)
Peeling zamknięty jest w płaskim, odkręcanym opakowaniu. Konsystencję ma nie za rzadką i nie za gęsta, taką w sam raz. A jak pachnie? Na początku miałam mieszane uczucia, co do jego zapachu. Po otwarciu opakowania i jego powąchaniu, poczułam słodki, borówkowy zapach, który zaraz przemienił się w chemiczny, bardzo słodki i intensywny zapach. Nie spodobało mi się to, ale pomyślałam, że dam mu szansę i sprawdzę jak sprawdzi się w użyciu.
Na moje szczęście peeling podczas używania nie pachnie tak chemicznie, jak podczas jego wąchania w opakowaniu. Podczas aplikacji jego intensywny zapach ulatnia się, pozostawiając przyjemny, słodki, owocowy zapach, trochę przypominający konfitury. Co do działania, to jestem z niego bardzo zadowolona. Peeling posiada w sobie wiele drobinek: łupinki orzecha włoskiego, pestki moreli, czarną porzeczkę, które bardzo dobrze radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka i wygładzeniem naszej skóry. Wszystkie drobinki nie są ostre, dzięki czemu nie musimy obawiać się podrażnień i zadrapań.
W składzie peelingu znajdziemy także glicerynę, która działa zmiękczająco i nawilżająco oraz ekstrakt z borówki. Peelingiem tym możemy wykonywać masaż bez obaw o jakiekolwiek podrażnienia, co mi bardzo odpowiada, ponieważ nie lubię zbyt mocnych zdzieraków. Do tego idealnie nadaje się do codziennego użytku.
Podsumowują peeling przypadł mi do gustu, chociaż nie od pierwszego powąchania. Zapach jest słodki i na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, chociaż szybko się ulatnia i nie czuć go zbytnio na skórze. Peeling nie podrażnił i nie wysuszył mojej skóry. Można go używać na co dzień więc tym bardziej go polubiłam. Za 200ml zapłacimy 7,99zł więc cena tez jest ok. Gorzej z jego dostępnością, ponieważ w Biedronce rzadko go widuję.
Lubicie 'Biedronkowe' peelingi?
Pozdrawiam Kasiaaa :-)
Mam ten peeling, ale jakoś nie mogę się na niego zdecydować podczas kąpieli. Może warto się przemóc?
OdpowiedzUsuńU mnie też swoje musiał odstać, ale w końcu zabrałam się za niego i nie żałuję :-)
Usuńjak znowu się pojawią to na pewno sięgnę po wersję mango
OdpowiedzUsuńWersja mango też mnie kusiła. Może następnym razem ;-)
UsuńJa się jeszcze nie skusiłam na biedronkowe peelingi
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam :)
Usuńkiedyś miałam na te peelingi ochote :D musze wkońcu sie skusić :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Jak dla mnie mogliby zrobić więcej ich wersji zapachowych, bo 3 to stanowczo za mało ;-)
UsuńKonieczie muszę zwrócić na niego większą uwagę przy okazji jakichś zakupów w biedrze :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo mi naprawdę przypadł do gustu :-)
UsuńNie miałam, ale lubię wszelkie słodkie a nawet za słodkie zapachy w kosmetykach, to pewnie bym go polubiła:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy bardzo podobny gust, co do słodkości kosmetycznych ;-)
Usuńlubie go, ale mango lepiej pachnie, mniej dusząco:)
OdpowiedzUsuńW takim razie następna będzie u mnie wersja mango :)
UsuńBiedronkowego peeligu jeszcze nie miałam, ale wygląda kusząco, a właśnie peeling to jeden z moich ulubionych kosmetyków:).
OdpowiedzUsuńTakże lubię peelingi i mam ich kilka w zapasie ;-)
Usuńten peeling wygląda smakowicie ;)
OdpowiedzUsuńI tak też pachnie :)
Usuń