czwartek, 28 listopada 2013

Listopadowy projekt denko...

Listopad dobiega końca więc nadszedł czas na podsumowanie zużytych w tym miesiącu kosmetyków, czyli listopadowy projekt denko. W listopadzie udało mi się zużyć 10 pełnowymiarowych kosmetyków, jedną próbkę i jeden kosmetyk z kolorówki wylądował w koszu.


Wszystkie kosmetyki, zgodnie z tradycją, podzieliłam na kilka kategorii.


W kategorii twarz znalazły się:
* Płyn micelarny Melisa - płyn ten bardzo przypadł mi do gustu. Miał bardzo przyjemny ziołowy zapach, dobrze oczyszczał skórę, nie wysuszając jej. Czytałam kilka niepochlebnych opinii w stosunku do niego, jednak ja się z nimi w ogóle nie zgadzam. Więcej przeczytacie o nim tutaj.
* Krem łagodzący na dzień redukujący podrażnienia Ziaja - fajny, delikatny, dobrze nawilżający krem polecany dla wrażliwców. Jego pełną recenzję znajdziecie tutaj.
* Pasta cynkowa - ten kosmetyk zawsze mam w łazience. Nie raz poratowała mnie kiedy niepostrzeżenie wyskoczyła mi jakaś niemiła niespodzianka na twarzy. Do tego nadaje się też do likwidowania zimna na ustach. Kosztuje grosze, jest bardzo wydajna, a znajdziecie ją w każdej aptece. Dostępna jest też maść cynkowa, ale pasta jest znacznie lepsza.
* Krem Acne Derm - tak jak kosmetyk powyżej, pomaga w likwidowaniu trądziku tylko kosztuje znacznie więcej (powyżej 20zł). Mam mieszane uczucia co do tego kosmetyku, ponieważ raz pomagał, a raz zupełnie nie robił nic. Raczej już więcej po niego nie sięgnę.
* Serum remodelujące Mabelle - to tylko jedna mała próbka więc zbytnio nie mogę nic konkretnego o niej powiedzieć poza tym, że fajnie wygładziła skórę, która po jej zastosowaniu była gładka i matowa.


W kategorii ciało znalazły się:
* Garnier Mineral Invisiclear - kiedyż pisałam recenzję o innej wersji zapachowej tego dezodorantu, która nawet przypadła mi do gustu, chociaż szału nie robiła. Podobnie jest i z tą wersją. Miała fajny, odświeżający zapach, ale średnio chroniła przed poceniem się.
* Odmładzające mleczko do ciała Daktyl & Kokos Bielenda - zakochałam się w tym zapachu. Jeśli lubicie daktyle i słodkie zapachy, to ten jest stworzony dla Was. Mleczko miało lekką konsystencję, pozostawiało na skórze delikatną warstwę ochronną i dobrze nawilżało skórę. Efektu odmładzania nie zauważyłam, ale na pewno jeszcze po nie sięgnę.
* Mydło do kąpieli o zapachu gumy balonowej Ziaja Maziajki - pisałam o nim osobną recenzję. Zapach bardzo słodki więc pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu. Przyjemnie się go używało jednak trochę wysuszał skórę.
* Beyonce Heat Rush - bardzo przyjemny letni i słoneczny zapach. Był dosyć wydajny więc wystarczył mi na kilka miesięcy. Więcej przeczytacie o nim tutaj.


W kategorii pozostałe znalazły się:
* Szampon odświeżający Garnier Ultra Doux Kwiat lipy - niestety zawiodłam się na tym szamponie z jednego konkretnego powodu: spowodował u mnie łupież. Dobrze oczyszczał włosy, ale nie przedłużał ich świeżości, tak jak zapewnia jego producent. Jeśli chcecie dowiedzieć się o nim czegoś więcej, zapraszam do przeczytania mojej recenzji. Na pewno już więcej po niego nie sięgnę i będę trzymała się od niego jak najdalej.
* Peeling do skórek i paznokci Killy's - bardzo fajny peeling, który stosowałam po każdym zmyciu kolorowego lakieru. Miał przyjemny, delikatny zapach. Nakładałam go na całą płytkę paznokcia i skórki i wykonywałam delikatny masaż.
* Czarna kredka do oczu Kron - znalazłam ją na dnie kosmetyczki. Na pewno ma kilka lat więc ląduje w koszu.

To by było na tyle z produktów, które udało mi się zużyć w tym miesiącu. Może ich ilość nie jest powalająca, ale na bieżąco udaje mi się zużywać kosmetyczne zapasy, co bardzo mnie cieszy. Ostatnio mam bana na zakupy kosmetyków pielęgnacyjnych, bo ich mam najwięcej, ale też najszybciej je zużywam.

A Wam co udało się zużyć w tym miesiącu?

Pozdrawiam Kasiaaa :-)

2 komentarze: