Witajcie!
Wczoraj była piękna pogoda, a dzisiaj drastycznie się zmieniła - przynajmniej u mnie, bo za oknem jest tylko 5 stopni, wietrzysko wieje i zanosi się na deszcz. Brrr... Aby umilić sobie takie dni jak ten, zazwyczaj stosuję niezawodną aromaterapię w postaci wosków lub granulek zapachowych. Dzisiaj o jednym takim zapaszku chciałabym Wam napisać, ponieważ wywołał w moim domu sporo emocji. O kim mowa? O wosku zapachowym Yankee Candle w wersji Salted Caramel...
Oto co pisze o nim producent:
"Wygląda jak słodka tarta i pachnie jak najlepsza, cukiernicza delicja!
Wosk Salted Caramel to zjawiskowe połączenie mocno przypieczonego,
trzcinowego cukru z dodatkiem orientalnej wanilii najlepszego sortu.
Żeby nie było mdło, całość została delikatnie oprószona gruboziarnistą
solą morską, która doskonale balansuje słodycz deseru i sprawia, że
przysmak nigdy się nie nudzi, nigdy nie powszednieje. Tak doprawiony
karmel to miszmasz słodkich i słonych esencji, które kojarzą się z
rodzinnym ciepłem czy z domowymi wypiekami i które – jak na wyjątkowe
łakocie przystało – są najlepszym sposobem na przetrwanie ciężkich,
mocno depresyjnych jesiennych wieczorów."
Czy zgadzam się z powyższym opisem? Częściowo. Zapach faktycznie przypomina przypieczony, trzcinowy cukier i karmel. Jest on bardzo, bardzo, bardzo intensywny i kiedy dotarła do mnie przesyłka z tym woskiem, pierwszym zapachem, który poczułam po otworzeniu koperty był właśnie ten zapach. Biorąc pod uwagę inne zapachy YC, ten może przytłoczyć i przewyższyć wszystkie pozostałe. Użyłam go dopiero jeden raz, ale to wystarczyło, aby mój Mężuś pierwszy raz wyraził swoją opinię o unoszącym się w powietrzu zapachu. Jego pierwsze słowa brzmiały mniej więcej tak: "Co to za smród? Weź to zgaś." ;-) Ja tego zapachu tak nie odebrałam, ale w pierwszym momencie sama byłam nim nieco zaskoczona. Aromat tego wosku jest typowo karmelowy, czuć w nim lekko przypalony cukier, ale wyczuwa się też jego słoność. Zapach ten na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu (tak jak mojemu Mężowi) i trzeba się z nim najpierw trochę oswoić i zapoznać, aby wyczuć w nim to, co najładniejsze.
Całe szczęście, że na pierwszy raz wzięłam niewielką ilość tego wosku, bo gdybym użyła go więcej, nie wiem czy zapach nie spowodowałby bólu głowy. Jak dla mnie jest on trochę przytłaczający i na dłuższą metę męczący. Według mnie takie połączenie słodkiego zapachu karmelu i soli morskiej jest zaskakujące i chyba nie nadaje się na każdą porę roku. Na pewno fajnie będzie się go odpalało jesienią i w chłodniejsze wieczory. Jego intensywność jest bardzo duża i po zgaszeniu tea lighta czuć go w pomieszczeniu jeszcze długi czas. Podsumowując ten wosk, jego zapach bardzo mnie zaskoczył, a mój Mąż go znienawidził więc nie wiem czy i wam przypadnie do gustu. Z pewnością warto przekonać się na własnym nosie czy ten zapach spodoba Wam się, bo czytałam sporo pozytywnych opinii o nim i to one skusiły mnie do jego zakupu.
Ten, jak i pozostałe woski recenzowane na moim blogu, pochodzą ze sklepu Goodies.
Miałyście ten wosk? Jak go oceniacie?
Pozdrawiam Kasiaaa :-)
Miałam ten wosk, zapaliłam go raz i to był jego ostatni raz :) Totalnie nie w moim guście, duszący, mdliło mnie od niego :) Trwałości jednak nie można było mu odmówić, paliłam go wieczorem, a po powrocie z porannego spaceru z psem na moje nieszczęście wciąż go czułam :D Zdecydowanie wolę świeże, mniej intensywne zapachy :)
OdpowiedzUsuńJego trwałość jest nie do zdarcia nad czym bardzo ubolewał mój Mężuś, ponieważ na nim ten zapach zrobił kiepskie wrażenie ;-)
Usuńślicznie tu ! :*
OdpowiedzUsuńu mnie nowy wpis - http://nikoladrozdzi.blogspot.com/ ♥
Dziękuję i pozdrawiam :-)
UsuńPrzypomniałaś mi, że moje woski leżą i się kurzą ;-)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio częściej sięgałam po granulki zapachowe, jednak teraz z powrotem wracam do wosków, bo sporo leży jeszcze nawet nie rozpoczętych ;-)
Usuńwszyscy zachwalają ten wosk :) muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńJa czytałam o nim zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie. Zapach ten na pewno jest trochę nietypowy ;-)
Usuń